Dzień Słowacki w Krakowie (fotorelacja)
Krakowski Rynek Główny w ostatni piątek sierpnia zdominowany został przez piękną, upalną pogodę i Słowację – „mały-wielki kraj”, który właśnie tu miał swój dzień. Muzyka, taniec, konkursy i promocja – tak w kilku słowach można opisać to, co działo się w ramach Dnia Słowackiego.
Ale te kilka słów to oczywiście zbyt mało. Dzień Słowacki, rozpoczął się o godzinie 11, częścią oficjalną, na której powitano uczestników, gości i wszystkich sympatyków naszych południowych sąsiadów. Honory gospodarza pełnił Dyrektor Narodowego Centrum Turystyki Słowackiej w Polsce - Ján Bošnovič, który wspomniał poprzednie edycje Dnia Słowackiego i wyraził nadzieję na powodzenie tego, co dopiero miało się wydarzyć.
Zaraz potem na scenie pojawił się zespól folklorystyczny Rozsutec z Żyliny. Muzyka z tego regionu Słowacji musiała się podobać, bo nie trzeba być wcale znawcą folklorystycznej fonii, aby zauważyć, że tradycyjna muzyka słowacka i polska są ze sobą tożsame.
Choć do południa nie wszystkie miejsca przygotowane dla publiczności były zajęte, to z upływem czasu, z upływem kolejnych dźwięków, pod sceną zgromadziła się duża liczba zainteresowanych muzyką i konkursami wiedzy nt. Słowacji. Trzeba przyznać, że pytania nie były trudne (m.in.: „Jaka rzeka płynie przez Bratysławę?”, „Jaki jest najwyższy szczyt słowackich Tatr?”), za to nagrody naprawdę okazałe – vouchery na korzystanie z atrakcji turystycznych Słowacji – od gorących źródeł po wyciągi narciarskie.
Na scenie atrakcje, a wokół niej stoiska promujące turystyczne perełki Słowacji. Można tam było np. zaczerpnąć rzetelnej informacji na temat tego, dlaczego warto wybrać się do Aqua Parku Tatralandia, co można robić na Słowacji latem, jesienią, zimą i wiosną, jakie muzea open air warto odwiedzić i dlaczego czasem lepiej wybrać się w Tatry słowackie, a nie te, które znajdują się po naszej stronie.
Tego dnia dominowała muzyka słowacka, ale w niczym to nie przeszkodziło, ażeby na scenie na Rynku Głównym pojawił się rodzimy zespół folklorystyczny z Sierpca. Mazowszanie pod względem muzycznym doskonale komponowali się z tym, co prezentowały na scenie kolejne słowackie zespoły ludowe z z Bańskej Bystrzycy, Prešova, Żyliny czy Ružomberka. Nie zawsze była to typowa muzyka ludowa, bo zespół Hrdza z Prešova właśnie, wyposażony był w gitary elektryczne, bas i perkusję – folk w takim wykonaniu jest oryginalny i na pewno wart posłuchania.
Dzień Słowacki miał swoją maskotkę – była nią duża wydra, która na swój sposób urozmaicała widowni przerwy między kolejnymi występami. Słońce grzało cały czas, bo w Krakowie tego dnia niebo było bezchmurne. Wysoką temperaturę wytrzymali jednak, ci co prezentowali się na scenie, jak i ci co znajdowali się poza nią. Mało tego, można było odnieść wrażenie, że im bardziej słońce dawało się we znaki, tym publiczności przybywało i zainteresowanie Słowackim Dniem stawało się większe. To naprawdę cieszy i pozwala mieć nadzieję, że za rok i pogoda i frekwencja będą podobne.
Grupa nocowanie.pl sprawowała patronat medialny nad tą imprezą.
Komentarze