Góralskie veto. Reakcja właścicieli obiektów noclegowych na dalsze obostrzenia
Przedłużenie obecnie trwającego lockdownu stało się faktem. Podczas wczorajszej konferencji prasowej ministra zdrowia Adama Niedzielskiego i ministra edukacji Przemysława Czarnka, przedłużone zostały obecnie trwające obostrzenia, z którymi będziemy musieli się zmierzyć do końca stycznia. Pomimo zakazu prowadzenia działalności noclegowej, gastronomicznej i stoków narciarskich, przedsiębiorcy z Podhala w najbliższych dniach zamierzają wznowić działalność obiektów, restauracji i ośrodków narciarskich.
Lockdown, z którym każda osoba i przede wszystkim przedsiębiorcy, zmagają się od dłuższego czasu, odciął wiele osób od źródła dochodu i pozbawił środków do życia. Zgodnie z zapowiedziami przedsiębiorców, nie tylko tych z Podhala, chcieliby oni wznowić działalność swoich “biznesów”, wbrew trwającym ograniczeniom.
Sprawdź: Obostrzenia przedłużone do końca stycznia
Góralskie veto - czym jest i jaki ma cel?
Góralskie veto to inicjatywa podhalańskich przedsiębiorców, będąca odpowiedzią na przedłużenie trwających ograniczeń. Cel? Wznowienie działalności gospodarczej, która zdaniem przedsiębiorców jest bezprawnie ograniczana.
Podczas konferencji prasowej, zorganizowanej przez pomysłodawców tej akcji, w dniu 11 stycznia 2021 w Zakopanem, odpalono pochodnie, które zostały symbolicznie ustawione w kształ litery “V”, symbolizującej veto na obowiązujące zmiany.
Inicjatorem akcji jest Sebastian Pitoń - przedsiębiorca z Podhala, który liczy na to, że akcja zyska zasięg ogólnopolski, dzięki czemu również osoby z innych regionów dołączą do tej akcji. Zgodnie z jego zapowiedzią:
Jest to ostatni moment, żebyśmy mogli tej polityce rządu, która nas po prostu wykończy, powiedzieć veto. To nieprzypadkowa analogia do liberum veto. W Rzeczpospolitej Szlacheckiej chodziło o powstrzymanie tworzenia złego prawa, a my teraz też znaleźliśmy się w analogicznej sytuacji. Powołujemy się tu na dziedzictwo liberum veto, ponieważ jeden wolny człowiek także może być strażnikiem porządku prawnego.
Według pomysłodawcy tej akcji, działania rządu w zakresie ograniczania działalności są bezprawne. Podkreślił on również, że Konstytucja jest dla nas najlepszą tarczą przed rządem”. Art. 22 wskazuje bowiem, że ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny.
Emocje przedsiębiorców sięgają już zenitu. Coraz więcej firm przyłącza się do akcji. Ich cel jest dla wszystkich jasny - domagają się zniesienia ograniczeń, które zablokowały turystykę.
Co zamierzają zrobić pomysłodawcy akcji “Góralskie veto”?
Pomimo wprowadzonych ograniczeń, przedsiębiorcy z Podhala i innych regionów Polski, zamierzają od 18 stycznia wznowić działalność swoich obiektów, restauracji i stoków narciarskich.
Sebastian Pitoń podczas rozmowy z Radiem Zet podkreślił, że:
Nie mamy w stosunku do rządu żadnych oczekiwań. Wracamy do normalnego życia. Nie będzie strajków, my nie jesteśmy buntownikami. Rząd jest rebelią, która ogranicza nasze wolności i nie pozwala nam pracować. My stoimy na straży prawa.
Na pytanie odnośnie pomocy oferowanej przez rząd w ramach tarczy antykryzysowej, odparł, że są to niewystarczające środki na potrzeby prowadzonych przez nich biznesów. Nie bez znaczenia pozostaje również wsparcie prawne tej inicjatywy. Pitoń zaznaczył, że:
Mamy przygotowaną ochronę prawną, konsultujemy się z kilkoma kancelariami adwokackimi, ponieważ chcemy zapewnić bezpieczeństwo przedsiębiorcom, którzy wchodzą w naszą akcję zataczającą coraz szersze kręgi. Przedsiębiorcy są tak zdeterminowani, bo zdaję sobie sprawę, że nie przeżyją kolejnego miesiąca, w związku z tym nie mają wyjścia.
Akcja w najbliższym czasie ma zyskać charakter ogólnopolski. Organizatorzy akcji liczą na to, że dzięki efektowi synergii, uda się uruchomić lawinę, która będzie nie do zatrzymania.
Akcja #otwieraMY w mediach społecznościowych
Góralskie veto jest nie jedyną inicjatywą podejmowaną w ostatnim czasie przez polskich przedsiębiorców. Równie popularna, głównie wśród lokali gastronomicznych i stoków narciarskich, jest akcja podejmowana w mediach społecznościowych, oznaczona hashtagiem #otwieraMY. Polega ona na otwarciu lokali w formie stacjonarnej, pomimo obowiązującego zakazu. Inicjatywa gromadzi coraz więcej zwolenników. Zasada jest podobna do tej, z którą mamy do czynienia w przypadku “Góralskiego veta”. Forma działalności restauracji w formie serwowania dań na wynos jest niewystarczająca, bo stanowi jedynie 20% normalnych przychodów. W związku z tym środki nie wystarczają na opłacenie czynszu i pensji pracowników. Wiele restauracji stoi w obliczu upadłości, a wznowienie działalności w tej formie jest dla nich jedynym ratunkiem.
Czy otwarcie lokali spowoduje naliczenie kar dla właścicieli restauracji. Zgodnie z zapowiedzią Stowarzyszenia Właścicieli Małej Gastronomii:
Otwarcie oznacza możliwość nałożenia kary administracyjnej w wysokości 30 tys zł za każdy dzień łamania przepisów. Nie musicie otrzymać kary od razu. Mogą Was ukarać po jakimś czasie (…). Stowarzyszenie Właścicieli Małej Gastronomii informuje też, że środki mogą zostać pobrane automatycznie z konta w terminie do 7 dni.
Czy wspomniane akcje przyniosą oczekiwany efekt? Wszystko wskazuje na to, że przedsiębiorcy będą dążyć do tego, by ich obiekty funkcjonowały normalnie, pomimo wprowadzonych ograniczeń.
Źródło:
RadioZet.pl
polsatnews.pl
Komentarze (2)