Stańczyki to malutka wieś, która wprawdzie leży w województwie warmińsko-mazurskim, jednak już w krainie historycznej zwanej Suwalszczyzną. Znana jest dzięki bliźniaczym wiaduktom kolejowym, zwanym Mostami w Stańczykach lub Akweduktami Puszczy Rominckiej.
Pokrewne rzymskim akweduktom
W 1927 r. przez wieś Stańczyki uruchomiono linię kolejową łączącą Gołdap z Żytkiejmami, leżącymi 2 km od granicy z obwodem kaliningradzkim. Wcześniej postawiono 2 mosty: północny i południowy.
Jako pierwszy wybudowano most południowy. Budowę zaczęto w 1912 r. a zakończono w 1917 r. W rok później, czyli w 1918 r., zbudowano równoległy do pierwszego most północny. Mosty należą do najwyższych w Polsce. Ich wysokość to 36,5 m. A długość każdego to 180 m.
Według znawców wiadukty w Stańczykach swoja architekturą przypominają rzymskie akwedukty w Pont du Gard. Z kolei według laików niekoniecznie. Niech każdy rozsądzi sam. Nie ma chyba wątpliwości, że ze Stańczykami więcej wspólnego niż rzymskie akwedukty mają inne okoliczne "bliźniaki". Zwróćmy uwagę na mosty w Kiepojciach nad rzeką Bludzią (niedaleko nich jest też jeden samotny wiadukt). Tak samo jak w Stańczykach jest most północny i południowy (niedokończony).
Hisotoria funkcjonowania mostów jest ciekawa. Przed I wojną światową postanowiono wybudować magistralę kolejowa na Litwę (tzw. trzeci korytarz transportowy z Chojnic przez Czersk, Smętowo, Kwidzyn, Prabuty, Myślice, Morąg, Ornetę, Lidzbark Warmiński, Bartoszyce, Kętrzyn, Węgorzewo, Gołdap, Pobłędzie, Kalwarię do Olity na Litwie). Większa część odcinków była już gotowa, należało jednak m.in. poszerzyć nasypy na całej trasie dla drugiego toru. Na odcinku Botkuny-Pobłędzie postanowiono dobudować bliźniacze obiekty mostowe i nowe wiadukty na skrzyżowaniach z drogami kołowymi. Nie doszło to jednak do skutku z powodu wybuchu I wojny światowej. Skończyła się wojna, zmieniły się władze, inna była sytuacja polityczna i z planów budowy magistrali na Litwę nic nie wyszło. Należało jednak zrobić cokolwiek z rozpoczętą budową.
I tak w latach 20. XX wieku dokończono budowę linii jako lokalnej trasy jednotorowej na trasie Botkuny-Dubeninki-Stańczyki-Pobłędzie -Żytkiejmy (35 km). Tor położono tylko na jednym z mostów w Stańczykach i w 1927 r. na całej trasie zaczęły kursować pociągi, które służyły okolicznym mieszkańcom, także i turystom. Posłużyły też niestety do przewożenia kamieni na budowę kwatery Hitlera "Wilczy Szaniec" w Gierłoży.
Linia kolejowa została rozebrana przez oddziały Armii Czerwonej w 1945 r.
Obecnie
Jeszcze w 2006 roku czy może w 2005 z mostów w Stańczykach skakano na bungee. Obecnie jest to teren prywatny i za wstęp na wiadukty pobierana jest niewielka opłata.
Co ciekawe, wiadukty wykorzystano w filmie Ryś w reżyserii Stanisława Tyma.
Bliźniacze jeziora niedaleko bliźniaczych mostów
Niedaleko mostów w Stańczykach, na pograniczu dawnych Prus i Suwalszczyzny, znajdują się obok siebie 2 niewielkie jeziora o nazwie Stańczyki. Większe jest typowym jeziorem rynnowym, polodowcowym, zmniejsze jest płytkim oczkiem wodnym.
Jezioro większe nie jest przyjazne miłośnikom kąpieli, ponieważ jego wodny są zimno-ciepłe, co jest zdradliwe dla pływających - powoduje skurcze mieśni.
Z kolei z mniejszym jeziorkiem związana jest ciekawa historia. W 1926 roku podczas gwałtownej burzy mniejsze jezioro pokryło się grubą warstwą szlamu, a następnie eksplodowało! Na miejscu jeziora pojawiło się błoto, które przez wiele tygodni opadało na dno. Według naukowców za eksplozję winne były gazy błotne wytworzone przez rozkładające się na dnie rośliny, a uaktywnione przez wyładowania elektryczne albo też przez nagły i silny spadek ciśnienia.
To dopiero historia. Kto by pomyślał, że nawet nad takim spokojnym oczkiem wodnym nie można czuć sie bezpiecznie. Nie popadajmy jednak w przesadę. Takie ekslozje, a już na pewno tak wielkie, wyrzucające w powietrze olbrzymie bryły ziemi i błota to rzadkość nad rzadkościami.
Miejsce cieszące się dużym zainteresowaniem wśród gości i turystów.
Miejsce warte odwiedzenia, w pobliżu wieża widokowa i jezioro z pomostem ogólnodostepne.