Noc Kultury 2009 w Lublinie (relacja video)
Co to była za noc! Manifestacja kulturalna w przestrzeni miasta połączona została z deszczową manifestacją przyrody. I upatrywać w tym można nawet pewnej korzyści – kultura razem ze strumieniami wody stworzyła w tę sobotnio-niedzielną noc atmosferę wręcz metafizyczną.
Prognoza pogody na Noc Kultury sprawdziła się, wprawdzie w ciągu dnia świeciło słońce i można było mieć nadzieję na bezdeszczowe warunki, to jednak wieczorem pierwsze krople spadły na jej uczestników.
Ci, którzy manifestację kulturalną rozpoczęli wcześniej, skorzystali z przychylności aury. Odbywający się na Czubach (ul. Bursztynowa) Piknik Słowian przebiegał w miłej i rodzinnej atmosferze. Prócz pokazów pradawnych zwyczajów naszych przodków, można było posłuchać dziecięcych zespołów muzycznych, obejrzeć pokaz walk karate i pograć na bębnach.
Hasło przewodnie tegorocznej Nocy Kultury - „Człowiek w mieście – miasto w człowieku” - nie było pustym sloganem i "żyło" przez kilkanaście godzin w najważniejszych punktach Lublina.
Na deptaku (kręgosłup miasta) machina kulturalna rozkręcała się dynamicznie i z minuty na minutę przybywało atrakcji. Bańki mydlane, za którymi szaleńczo podążały dzieci, puszczane były w rytm muzyki Orkiestry Dętej Urzędu Miejskiego z Parczewa. Mieszkańcy afrykańskiej wioski przybierali odpowiednie, ciemne barwy pokazując zwyczaje Czarnego Lądu. Wioska swoje walory w pełni pokazała po zmroku. Jeden z uczestników Nocy Kultury to co zobaczył, nazwał obrazem ekstazy – tańce plemienne, plemienna muzyka, krzyki i murzyńskie zaklęcia stwarzały niesamowite wrażenie i naprawdę tylko logo imprezy znajdujące się na Bramie Krakowskiej świadczyło, że to Lublin, a nie Afryka.
Ręce miasta na ulicy Świętoduskiej i Bernardyńskiej wyglądały naprawdę niesamowicie i wypada pogratulować autorowi świetlistych latarnianych instalacji, Jarosławowi Koziarze pomysłu i artystycznej koncepcji.
Lublin pulsował tej nocy kulturą, w dużej mierze dzięki sercu. Plac Litewski, bo o nim mowa stał się kolebką muzycznej różnorodności. Wprawdzie największa publiczność słuchała electro power pop’u w wykonaniu Yummy Cake, to jednak nie można nie wspomnieć o świetnym zespole z Białorusi – Wanted, z niezwykle ekspresyjnym wokalistą. Muzyka w stylu Kazika Staszewskiego „zaraziła” niejedną osobę znajdującą się wtedy w okolicach sceny.
Ogromnym zainteresowaniem cieszył się przylegający do jednej z nóg miasta (al. Racławickie) Ogród Saski. Turniej taneczny „Wschodnia Strefa Tańca” oraz show break dance i hip hop oglądała ponad 200-osobowa publiczność. Typowa dla gatunku muzyka, popisy tancerzy i piwo Perła w promocyjnej „nockulturowej” cenie pokonały kaprysy pogody.
Miastem w człowieku kręciła głowa (Stare Miasto i Podzamcze). Na dziedzińcu lubelskiego Zamku śpiewano dla ludzi do Boga – koncert muzyki gospel w wykonaniu Gospeople wprowadził podniosły, religijny klimat.
Plac po Farze to przegląd muzyczny. Rockowa młodzież z MDK, akustyczny Zinioni, czy poetycka Federacja zaświadczyli, że Lublin to nie tylko stolica różnych kultur, ale także różnych dźwięków.
Było deszczowo, czasem wręcz ulewnie, a tłumy spragnione kultury szły, szły i szły. Schronienie dawały galerie, ogródki piwne, puby. W galeriach obrazy i wystawy, w pubach trunek i strawa. Choć nie tylko. Nauka rysunku w kawiarni „U Biesów” pokazała, że nawet plastyczny dyletant możne w kilka minut pojąć skomplikowaną technikę rysunku i wykorzystać ją w praktyce.
Agnieszka Wojciechowska z Centrum Kultury (główny organizator) podkreśla, że frekwencja mimo niesprzyjającej aury była bardzo dobra, a publiczność swoją obecnością potwierdziła że Noc Kultury jest wydarzeniem ważnym i potrzebnym.
Jedna osoba nie była w stanie być w ciągu tej nocy we wszystkich 100 miejscach i zobaczyć 250 wydarzeń. Rzecz fizycznie po prostu niemożliwa. Trudnym zadaniem jest także tekstowe sprawozdanie z Nocy Kultury – pismo mimo swych walorów, chyba niezbyt doskonale oddaje ducha tej kulturowej manifestacji. Tak właśnie bowiem było – doskonale.
Noc Kultury 2010 już za rok !!!!
Komentarze