5.8
Dodał: Ponad rok temu
Nie polecam!! Dom bardzo klimatyczny i ulokowany w doskonalej lokalizacji. W domu przebywaja kotki- jesli ktos ma uczulenie to moze miec problem. Plus za mozliwosc przyjazdu z pieskami. Minus za brak dostepu do kuchni, w przypadku nie korzystania z oferowanego wyzywienia. Czystość pozostawia wiele do życzenia- na pierwszy rzut oka wydaje się byc czysto jednak po odsunieciu chocby szafki nocnej znalezlismy starą skarpetke. Niestety trafila nam się rowniez myszka w pokoju,.ktora zalatwila sie na lozku dziecka. Reakcja wlascicieli to stwierdzenie, ze w koncu jestesmy na wsi!!!!! Dostalismy starą łapkę na myszy. W kanapie wsrod poscieli znajdowało sie siano i stare odchody... Ogolnie wielka szkoda, bo dom z potencjalem. NIE POLECAM
Wyjazd: rodzinny

1 osoba oceniła opinię jako pomocną

Ocenił standard:

  • pokoje:
    4/10
  • łazienki:
    4/10
  • obsługa:
    6/10
  • wyżywienie:
    2/10
  • lokalizacja:
    10/10
  • jakość do ceny:
    6/10
  • zgodność z ofertą:
    8/10
Odpowiedź właściciela obiektu:
Niestety, ale myszkę przywiozła (nieświadomie) w swoich bagażach p. Ewelina. Pokój znajduje się na 3-cim piętrze i żadna zdrowo myśląca mysz nie będzie łazić do góry po schodach (gdzie są łowne koty), tylko wejdzie od razu do kuchni na parterze, gdzie jest jedzenie. Wszystkie szafki w pokoju były odsuwane, pokój sprzątany, umyty, skarpetki na pewno nie było tudzież żadnej myszy. Jakoś tak to jest, że goście, którzy zwracają uwagę na czystość -sami zostawiają w pokoju "burdel", który trudno potem sprzatać. [edytowane przez Administratora] Od 20-lat -jak wynajmuje domo-nigdy nie było myszy w pokojach gości, dlatego nie wierzę w zbieg okoliczności, bo mysz pojawiła się równocześnie z pobytem p. Eweliny. Przy okazji: czuję się wykorzystana, bo spełniałam wszystkie zachcianki p. Eweliny (jasieczki dla dziewczynek), pan mąż wychodził z pieskami na moją łąkę gdzie latem pasą się konie i teraz muszę sprzątać kupy po psach -chociaż prosiłam, żeby iść dalej w pola. Do tego p. Ewelina bez pytania właziła mi do kuchni i grzała sobie jedzenie w kuchence -mimo, że nie udostępniam kuchni dla gości, bo posiłki gotuję i można było kupić -o czym państwo wiedzieli wcześniej! (mogli zrezygnować, jak się nie podobało!). Na koniec pan wyłudził od mojego męża -w wielkiej tajemnicy przed żoną -butelkę swojskiego bimbru.Stąd wniosek, ze w domu rządzi żona. [edytowane przez Administratora]. A ja wpisuję na moją "czarną listę" niemile widzianych gości.Pozdrawiam

Potrzebujesz pomocy?

Jeśli masz jakieś pytania lub potrzebujesz wsparcia, skontaktuj się z naszym Biurem Obsługi Klienta


Dotrzyj do 3 mln turystów
Dodaj swój obiekt

Sprawdź naszą ofertę!