Właśnie z narzeczonym zakończyliśmy nasz pobyt w Czorsztynie. Wypowiedź rozpocznę od plusów, bo niestety nie będzie ich wiele. Zdecydowanym plusem ośrodka jest jego położenie. Piękny widok z okna pokoju na jezioro, z tarasu nawet da się zobaczyć zamek. Budynek mieści się bardzo blisko wejścia do Pieninskiego Parku Narodowego i dosłownie 10-15 min od samego jeziora, zamku i przystani. I na tym plusy się kończą. Wzięliśmy opcje nocleg plus pełne wyżywienie, co okazało się koszmarnym błędem. Ale od początku. W pierwszym dniu przywitała nas właścicielka i jej nowa pracownica. Pani dopiero co się zatrudniła i to byl jej pierwszy dzień. Niby nic takiego, człowiek powinien się uczyć. Jednakże nie umiała ona wykonać najprostszych czynności np. spisane numeru dowodu i policzenie na kalkulatorze kwoty za pobyt. Usłyszeliśmy id niej również tekst, że ta praca ja nie obchodzi i dlatego to tak wygląda. Dodatkowo właścicielka na dzień dobry pomyliła nazwiska i zakwaterowala nas w niewłaściwym pokoju, po czym musieliśmy się z niego przenosić do innego. Odbyła się również walka z inna pracownicą o ręczniki. Wreczono mi mikroskopijny ręcznik do twarzy. Po zwróceniu uwagi otrzymałam ciut większy ręczniczek, który nadawał się już do wycierania całej głowy. Ledwo udało się wywalczyć ręczniki normalnych rozmiarów. Cała sytuacja nie powinna mieć miejsca. Sam pokój z łazienką czysty ale tylko z wierzchu. Wszędzie można znaleźć zalegającą już jakiś czas pajęczynę. Kafelki w łazience również dawno nie były myte. Ale nie przyjechaliśmy siedzieć w pokoju więc to był najmniejszy problem. Najgorsze w tym wszystkim było wyżywienie. Ośrodek ma swoją restauracje, która działa również niezależnie i przyjmuje ludzi z ulicy. Na początek powinnam zaznaczyć, że ja akurat nie jem mięsa, o czym właścicielka została poinformowana w momencie rezerwacji i miała dwa tygodnie na wymyślenie sensownego jadłospisu. Muszę przyznać, że porcję są dość słusznej wielkości, ale smaczne były tylko zupy. Stosunek ceny do jakości jedzenia ma się nijak. Za to co zapłaciliśmy mogliśmy się żywić w restauracji, gdzie jedzenie jest smaczne. O ignorancji właścicielki świadczy fakt, że w pierwszym dniu dostałam kupne panierowane kotleciki sojowe i przez cały pobyt tylko one smakowały dobrze. Zabawne było dostawać na obiad naleśniki że szpinakiem, po czym na deser naleśniki z bananem. Totalny brak wyobraźni ludzi na kuchni. Co do śniadań, to pierwsze śniadanie owszem było ogromne. Różności do wyboru. Ale na drugi dzień zostało już okrojone, bo jak stwierdziła wlascielka, poprzednio nie zjedliśmy pewnych rzeczy więc je nie dała. Skomentowała również, że chleb nie jest do końca świeży, bo nie chce jej się jeździć za każdym razem do sklepu w miejscowości obok, a tu nie kupuje bo to konkurencja. Nie na miejscu była również sytuacji, gdzie nie chcieli nam dać nowych sztućców do deseru a padło stwierdzenie, że możemy zjeść tymi z obiadu. Ciężko to nawet skomentować. Kawę do śniadania dostaliśmy mocno rozwodnioną, pewnie z tytułu, że nie przestaliśmy na propozycje właścicielki by pić rozpuszczalną, a poprosilismy z ekspresu. Generalnie oszczędność na wszystkim, tylko że jeszcze mówią to klientowi prosto w twarz i się nie krępują. Niestety mój narzeczony jedzący mięso również nie był szczęśliwy z jedzenia. Wszystko niedoprawione za to mocno przesolone i ociekające tłuszczem. Pierwszy raz widziałam omlet na pomidorach, który pływał w tłuszczu i racuchy, w których nie było czuć jabłka tylko olej, chociaż było widać, że owoc tam jest. Generalnie z posiłków pozostał tylko ból żołądka i złe samopoczucie. Czy komuś polecam to miejsce? No cóż zdecydowanie nie. Za taka cenę można mieć bardziej komfortowo ośrodek i smaczne jedzenie, o obsłudze nie wspominają
Wyjazd: w parze
5 osób oceniło opinię jako pomocną
Ocenił standard:
-
pokoje:4/10
-
łazienki:4/10
-
obsługa:2/10
-
wyżywienie:2/10
-
lokalizacja:10/10
-
jakość do ceny:2/10
-
zgodność z ofertą:2/10