Właściciel: Ada
Wiem to na pewno, że nikt kto tu trafił, nie trafił tu przypadkiem. I że dla każdego kto przystanie uważnie, niewidzialne zacznie kroczyć przed widzialnym. Brzmienie przed maszynerią.
Każdego dnia widać tańczące wokół ognia sylwetki, radosne uściski, prawdziwe przyjaźnie, wielkie miłości, jakieś łzy gdzieniegdzie i melancholie, i czuć tęsknoty,...
Każdego dnia widać tańczące wokół ognia sylwetki, radosne uściski, prawdziwe przyjaźnie, wielkie miłości, jakieś łzy gdzieniegdzie i melancholie, i czuć tęsknoty,...
Wiem to na pewno, że nikt kto tu trafił, nie trafił tu przypadkiem. I że dla każdego kto przystanie uważnie, niewidzialne zacznie kroczyć przed widzialnym. Brzmienie przed maszynerią.
Każdego dnia widać tańczące wokół ognia sylwetki, radosne uściski, prawdziwe przyjaźnie, wielkie miłości, jakieś łzy gdzieniegdzie i melancholie, i czuć tęsknoty, zapachy, wibracje i sekretności, i słychać melodie wysnute, te ciche i te głośne, bębny, gitary, grzechotki i flety, gdzieś życzliwy czyjś śmiech, a w kącie stłumione rozmowy, teatralne gesty i wielkie słowa, gawędy, przekomarzania, obietnice, czułości i nic tylko wdychać to wszystko na raz bez skrępowania, i nic tylko krzyczeć ile tchu w piersiach z tej prostej, czystej radości, i popadać w zachwyt nad tym spektaklem duchowego padołu gdyby nie to, że nieustannie pierwszoplanową rolę gra tu biała fauna i zielona flora, wirując niczym tancerka w roli życia i w aksamitnym anturażu, prawdziwa z niej gwiazda estrady i po prostu, zwyczajnie nie sposób oderwać od niej oczu!
I widać ludzi którzy podnoszą innych, a potem sami upadają. Poetów walczących o uwagę. Aspiracje przerastające talenty. Styrane dłonie w atłasach i słomianych królów życia. Wielkie wygrane w wielkich przegranych. Dziewczynę tańczącą na boso i naraz jej ufność i strach. Widać jak nieśmiałość miesza się z brawurą i do kogo podchodzą koty. Tym samym kradną kiełbasy. Widać jak świeży chleb czerstwieje w oczach, a zmienność jako stałą.
Słyszałam dotąd różne zmyślone historie i zwyczajne. Jednakową były modlitwą rytmy wybijane na spróchniałych ławach i melodie wypływające spod pozłacanych klawiszy. Słyszałam filozofów, tak samo jak słyszałam głupców. Słyszałam żeby ich nie słuchać, słyszałam że są najmądrzejsi. Spotkałam wiele twarzy świata, nie było wśród nich żadnej oczywistej.
Uniesieni na latających dywanach z frędzlami, możemy powstrzymać zegary od pracy i poprzenosić góry. Mamy to na wyciągnięcie ręki, tu gdzie dla każdego każdy bratem jest i siostrą. Byle tylko ramię w ramię, zżyci z odmieńcem, zbratani z przyrodą, dobrze czyniący, wdzięczni i ufni zobaczymy wyraźnie, jak bardzo Tło nie jest skończone.
Każdego dnia widać tańczące wokół ognia sylwetki, radosne uściski, prawdziwe przyjaźnie, wielkie miłości, jakieś łzy gdzieniegdzie i melancholie, i czuć tęsknoty, zapachy, wibracje i sekretności, i słychać melodie wysnute, te ciche i te głośne, bębny, gitary, grzechotki i flety, gdzieś życzliwy czyjś śmiech, a w kącie stłumione rozmowy, teatralne gesty i wielkie słowa, gawędy, przekomarzania, obietnice, czułości i nic tylko wdychać to wszystko na raz bez skrępowania, i nic tylko krzyczeć ile tchu w piersiach z tej prostej, czystej radości, i popadać w zachwyt nad tym spektaklem duchowego padołu gdyby nie to, że nieustannie pierwszoplanową rolę gra tu biała fauna i zielona flora, wirując niczym tancerka w roli życia i w aksamitnym anturażu, prawdziwa z niej gwiazda estrady i po prostu, zwyczajnie nie sposób oderwać od niej oczu!
I widać ludzi którzy podnoszą innych, a potem sami upadają. Poetów walczących o uwagę. Aspiracje przerastające talenty. Styrane dłonie w atłasach i słomianych królów życia. Wielkie wygrane w wielkich przegranych. Dziewczynę tańczącą na boso i naraz jej ufność i strach. Widać jak nieśmiałość miesza się z brawurą i do kogo podchodzą koty. Tym samym kradną kiełbasy. Widać jak świeży chleb czerstwieje w oczach, a zmienność jako stałą.
Słyszałam dotąd różne zmyślone historie i zwyczajne. Jednakową były modlitwą rytmy wybijane na spróchniałych ławach i melodie wypływające spod pozłacanych klawiszy. Słyszałam filozofów, tak samo jak słyszałam głupców. Słyszałam żeby ich nie słuchać, słyszałam że są najmądrzejsi. Spotkałam wiele twarzy świata, nie było wśród nich żadnej oczywistej.
Uniesieni na latających dywanach z frędzlami, możemy powstrzymać zegary od pracy i poprzenosić góry. Mamy to na wyciągnięcie ręki, tu gdzie dla każdego każdy bratem jest i siostrą. Byle tylko ramię w ramię, zżyci z odmieńcem, zbratani z przyrodą, dobrze czyniący, wdzięczni i ufni zobaczymy wyraźnie, jak bardzo Tło nie jest skończone.
Tło dla Mew jest niezwykłym miejscem! Miejsce artystyczne, z ideą! Niezliczoną ilość wydarzeń kulturalnych, recitale, koncerty, warsztaty, pokazy kulinarne, spektakle teatralne, ANIMACJE DLA DZIECI. Codziennie ludzie zbierają się przy ognisku,...