Nie zwykłam pisać negatywnych komentarzy i raczej rozczarowania pozostawiam dla siebie – cóż bywają bardziej lub mniej udane wybory miejsc, gdzie spędzamy wakacje, a zwykle pensjonaty, ośrodki, kwatery czy hotele służą nam tylko za okresowe sypialnie. Tym razem jednak sytuacja, która mnie spotkała w pensjonacie California była tak kuriozalna, że psuje wspomnienia o naprawdę pięknej i atrakcyjnej miejscowości Jantar. W Californii spędziłam 8 dni. Na koniec przyjechała po mnie córka, która postanowiła spędzić nad Bałtykiem weekend. Jako świeży kierowca zabrała z sobą koleżankę (dodam, że za ich dodatkowy pobyt w naszym 2-osobowym pokoju fakt, że symbolicznie – bo nie braliśmy pościeli - ale zapłaciłam). Po plażowaniu, wieczorem w sobotę, dziewczyny wybrały się do rodziny koleżanki w pobliskiej Stegnie. Córka jest studentką i choć właściwie osobą dorosłą to wolę kiedy nocuje w domu, zwłaszcza gdy nie znam towarzystwa, z którym spędza czas. Wróciły ok. 4.00 rano, a zanim wsiadły do samochodu córka zadzwoniła do mnie, że wraca, więc czekałam na balkonie. Były na miejscu mniej więcej po 20 min. Słyszałam, że szczeka pies i w oddali przez chwilę radio (dlatego sądziłam, ze wróciły meleksem, bo tak początkowo planowały). Meleksy to bardzo popularny i pomocny środek komunikacji nad naszym morzem i zwykle gra w nich muzyka. Dziewczyny za chwilę były już w pokoju i niezwłocznie poszły spać. Jaki było moje zdziwienie kiedy rano, przy śniadaniu, właścicielka pensjonatu, gdy tylko weszłam, zwróciła się do mnie z pretensją, że córka wróciła o takiej porze i były skargi ??? Cała sytuacja od podjechania samochodu do ich zaśnięcia trwała max. 25 min. Wcześniej wieczorami zdarzały się tutaj naprawdę głośnie imprezy na ławeczkach centralnie przed oknami (obowiązkowo otwartymi, bo nie ma klimatyzacji, a pokoje są dosyć ciasne, więc jest duszno), podczas tych biesiad wiele razy padały mocne, polskie, soczyste słowa. Któregoś dnia właściciele skarżyli się, że niepilnowane dzieci podczas jednej z zakrapianych imprez połamały zjeżdżalnię na placu zabaw. Fakt, że te spotkania mocno alko kończyły się po 24 -tej, ale przynajmniej dla mnie to była pora kiedy chciałam odpocząć, a słuchałam bluzg i przekleństw spod okien. Dlatego reakcja na powrót dziewczyn była co najmniej dziwna (imprezy w weekendy i powrót nad ranem, przynajmniej w Warszawie, to dla młodych ludzi raczej nic specjalnie bulwersującego, a weekend nad morzem to niemały wydatek, więc dlaczego nie miały się potkać ze znajomymi?). I gdyby jeszcze sami właściciele mieli wyjątkowy wstręt do alkoholu – ale nie, raczej grillowali z piwkiem niemal co wieczór. Więc wieczorem można, ale rano wszyscy w łóżkach! A gdyby to jakiś zapalony wędkarz chciał rano wyjść na ryby? Albo cierpiący na bezsenność senior na poranny spacer? Zapewne słychać byłoby podobnie, więc California powinna się reklamować jako pensjonat dla seniorów, którzy lubią długie dystanse (na plażę jest dobrze przeszło 1,2 kilometra) i nie wstają zbyt wcześnie. Reszta? Standard przeciętny raczej z czasów PRL, pokój ciasny, ręczniki we własnym zakresie. W ofercie tylko śniadania (te OK) i kawa z ekspresu. Plac zabaw malutki , dwa pojazdy na pedały (większy i mniejszy), o które rywalizują dzieciaki. Sporo rowerów do wypożyczenia. Aaa, i jeszcze jeden, dla mnie duży minus – mimo, że w ofercie jest Internet to przez ostanie dni nie był dostępny, co zgłosiłam (specjalnie wiozłam laptop, ponieważ pracuje projektowo i miałam ważne raportowanie akurat na koniec tygodnia ), ale bezskutecznie.
Wyjazd: rodzinny
3 osoby oceniły opinię jako pomocną
Ocenił standard:
-
pokoje:4/10
-
łazienki:4/10
-
obsługa:4/10
-
wyżywienie:6/10
-
lokalizacja:4/10
-
jakość do ceny:4/10
-
zgodność z ofertą:4/10