Ośrodek Portus (obiekt 140602)
Mimo, że widać jeszcze realny socjalizm (mimo nowych domków), to:
lokalizacja SUPER na pobyt z niemowlęciem (łóżeczko turystyczne - gratis) i pieskiem (10pln/dzień). Zabawy dla małych dzieci z prowadzone w świetlicy (jak to wygląda - tego nie wiem, nie byłem). trampolina dla dzieci gratis, stół do tenisa stołowego, zawieszony kosz do koszykówki, do plaży jakieś 100 metrów, super-cisza - naprawdę SUPER !!! Domki nowe i stare w lesie sosnowym. dużo cienia a i poopalać się między drzewami można. Tanie lody i zimne piwko na ośrodku oraz kurczak z rożna i barowe jedzonko. Można sobie dokupić wędlinkę, serek, świeżo pieczone bułeczki (a dlaczego? – o tym później)
Na tym .... koniec pozytywów.
W pierwszym dniu pobytu rzuciło się w oczy oszczędności, oszczędności, oszczędności.
Objawiało się to na jadalni/stołówce, która to czasów kapitalizmu jeszcze nie widziała. Czas się tam zatrzymał. Godzina posiłków sztywno ustalona. Tura 1-sza 8:00/13:00/18:00 - czas na spożycie 30 minut, ponieważ tak jest i koniec... Pani zbiera ze stołu, podczas gdy jeszcze spożywasz posiłek - wymowny gest. Podejrzenie, że na drugą turę tj. 9:00/14:00/19:00 na stół wędrują pozostałości z tury pierwszej (mam nadzieję, że nietknięte). Raz przy śniadaniu poprosiłem o więcej masła (na wspólnym talerzu były 3 małe wycięte kosteczki), to ze strachem w oczach (one wszystkie młodziutkie i jakieś takie przestraszone biegały) młoda pani stwierdziła, że to nie jest możliwe, gdyż wszystko jest wyliczone. Nie zasypiać na śniadanie, nie spóźniać się na obiad i kolację, bo trudno będzie już je dostać !!! kawałek ogórka, który upadł mi w poniedziałek leżał pod stołem do bodajże do środy/czwartku (specjalnie nie podniosłem, by to sprawdzić). Z pewnością na zachowanie czystości w miejscu spożywania posiłków nie starczało czasu. Posiłki to:
ŚNIADANIE: jajecznica, wędlina (po dwa plasterki) pomidor, ogórek zielony (pokrojone), dżem, pieczywo (na każdym stoliku o jedną bułkę mniej, niż talerzy - ciekawe dlaczego), pieczywo, herbata, kakao (tylko jeden kubek !).
OBIAD: zupa pomidorowa, naleśniki z serem na słodko, kompot, owoc
KOLACJA: Pasztet, serek topiony, ogórek konserwowy, dżem, pieczywo, herbata.
Do opisów w jadłospisie brakowało jeszcze: stół, krzesło, obrus, filiżanka, widelec, nóż, łyżka, koszyk na pieczywo itd...
Na kolacji byliśmy raz czy dwa (godzina 18:00),a i kilka obiadów sobie również odpuściliśmy, bo będąc nad morzem ryby byśmy nie tknęli.
reasumując: nieschludnie, mało, i słabej jakości. Wydawało mi się wcześniej, że gorąca płyta i szwedzki stół w podanym przedziale czasowym (np. śniadanie 8:00 do 10:00), to jest już u Nas standard, ale ... no cóż na przyszłość będę pytał, by uniknąć rozczarowania.
Podjazd pod domek to chyba z gry "Wiedźmin" wzięte ! 50 metrów - za pierwszym razem podjeżdżałem przez las- właściwie, z pomocą pilota zewnątrz auta jakieś 25-30 minut (po 2-3 dniach to już kilka minut i to ktoś mi musiał podpowiedzieć którędy droga). Krawężniki po 30cm wysokości. Trzeba było znaleźć odpowiedniej grubości drewniany balik aby podwozia nie uszkodzić a i z tym jest później problem, ponieważ studzienki kanalizacyjne przykryte są równie wysokimi betonowymi kręgami. Niektóre drzewa tak ucięte, że wąskie pozostałe pieńki i tak haczyły o osłonkę miski olejowej - jeśli osłonki nie posiadacie BARDZO UWAŻAJCIE !!!
Lodówki w domku brak - można było wypożyczyć, dodatkowy koszt 5 pln/dzień (ale dowiedziałem się o tym dzień przed wyjazdem i to przypadkiem).
Wracając do tematu stołówki, widziałem małą bitwę o siedzisko do karmienia. Organizator dobrze wie ilu dzieciaków przybędzie z rodzicami (przy rezerwacji podaje się przecież wiek dziecka), chwali się, że posiada a GUZIK ! - nie posiada.
Pościel stara,
2 osoby oceniły opinię jako pomocną
Polecam:
- dla rodzin
- dla osób ze zwierzętami
Ocenił standard:
-
pokoje:6/10
-
łazienki:4/10
-
obsługa:2/10
-
wyżywienie:2/10
-
lokalizacja:10/10
-
jakość do ceny:2/10