Byłam na turnusie rehabilitacyjnym, trwającym od 14 do 28 czerwca br.
Nie ukrywam, że jestem rozczarowana, ponieważ spodziewałam się po tym pobycie czegoś więcej niż jedzenia do syta (nawiasem mówiąc strasznie monotonnego) oraz spacerów brzegiem morza.
Tak naprawdę nikt szczególnie się nami nie zajmował, żadnej organizacji, żadnej integracji. Czas należało sobie zorganizować we własnym zakresie. Tak naprawdę, to nie wiem, czym ten turnus rehabilitacyjny różnił się od zwykłego pobytu prywatnego.
Dwa wieczorki przy ognisku to porażka, kiełbasa zaraz po tłustej jak zwykle kolacji i coś przynudzający rzępoły. Myślę, że każdemu dobrze zrobiłby ruch podczas tańca, ale w normalnych warunkach, nie na trawniku. Brak kawiarni, wieczorków tanecznych, kogoś, kto zachęciłby do zabawy, tego mnie osobiście zabrakło.
Siłownia czynna tylko w godzinach pracy bazy zabiegowej,tj. do 16-tej, po godzinach odcięta szlabanem. A więc w soboty, niedziele i dni świąteczne a także popołudniami nie można z niej korzystać.
Z basenu owszem, można korzystać dłużej, ale jest to basen bardziej do celów leczniczych niż rekreacyjnych (max. gł.150 cm.) Dlatego też powinien być odpowiednio wykorzystywany. Powinna tu być prowadzona gimnastyka z prawdziwego zdarzenia z muzyką, z zaangażowaniem, przez godzinę (jak podano w informacji) a nie pół godziny i to nie raz, ale kilka razy dziennie. Może wtedy basen (a także ratownik) byłby odpowiednio wykorzystany i nie świeciłby pustką jak dotychczas.
Co robić w soboty i niedziele, wieczorami, w czasie wolnym od zabiegów? Żadnej alternatywy.
Poza tym personel, począwszy od pań kelnerek, recepcjonistek po panie sprzątające czy panów konserwatorów bardzo na plus, mili, uprzejmi i przede wszystkim „widoczni”.
Jeśli chodzi o wyżywienie to, ciepłe posiłki na kolacje ciężkostrawne, ociekające tłuszczem. Ogólnie jedzenie smaczne, ale monotonne, z repertuarem ewentualnie na tydzień. Codziennie ten sam zestaw wędlin i serów, ryby z puszki, po prostu minimalizm, zero wyobraźni.
1 osoba oceniła opinię jako pomocną