Mam 60 lat , choruję na raka . Opiekuje się mamą ,która ma 88 lat . Wyjechałam na pięć dni aby się zrelaksować ,czekam na wynik czy nie ma przerzutów . Przyjechałam w piątek w niedzielę rano syn gospodarza kazał opuścić pokój , paliłam na tarasie . Nie czytałam regulaminu . Była niedziela nie handlowa nie miałam wody i nr.tel. na taxi.30 stopni w cieniu. Nie zwrócił mi pieniędzy ,straszył policją . Dopiero w restauracji udzielili mi pomocy.Zostawiłam ładowarkę ,dzwoniłam . Nikt mi jej nie przywiózł . W hotelu Olympic zaopiekowali się mną ,pożyczyli ładowarkę . Mieszkałam w pięknym pokoju z balkonem i tam można było palić . Tak się zrelaksowałam w Bażanciej Chatce.
4 osoby oceniły opinię jako pomocną
Ocenił standard:
-
pokoje:10/10
-
łazienki:10/10
-
obsługa:2/10