Pokoje gościnne Barbara (obiekt 34204)
Na nocleg w tym obiekcie zdecydowaliśmy się po rozmowie telefonicznej z właścicielem, który zapewniał nas, że pokoje będziemy mieli w nowym domu. Zależało nam na tym gdyż mamy dwójkę małych dzieci. Po przyjeździe okazało się że pojęcie "nowy" dla niektórych oznacza zupełnie coś innego, mianowicie pokoje były, ale w "odnowionym" domu, Poranna jajecznica mogłaby być zasilona pieczarkami z sufitu w łazience a dla chcących doznać ekstremalnych doznań znalazłoby się kilka halunków na ścianach :) Na ścianach w łazience był grzyb i pająki, zaś pod łóżkami brud i pajęczyny. Po przyjeździe, w domu było zimno (kiepska opcja przy małych dzieciach), właściciel podkręcił ogrzewanie na głównym piecu, jednakże następnego dnia chyba w ramach oszczędności sytuacja się powtórzyła (aczkolwiek właściciel twierdził, że wcześniej się to nie zdarzyło i musi być problem z zapowietrzającym się układem CO, jedynym pionem jedynie) Po telefonie do właściciela w końcu zaczęło być ciepło.
Niestety podczas pobytu w Zakopanem dzieci nam się rozchorowały więc po nieprzespanej nocy podjęliśmy decyzję o powrocie dzień wcześniej niż było to planowane. Powiadomiliśmy rano właściciela o zaistniałej sytuacji i tym, że jesteśmy zmuszeni skrócić nasz pobyt o jeden dzień (z pięciu do czterech nocy). Właściciel stwierdził, iż powinniśmy go poinformować o tym fakcie dzień wcześniej i zmuszeni jesteśmy przez to do zapłacenia za pięć nocy, mimo iż faktycznie spędziliśmy w obiekcie tylko cztery. Po wymianie kilku zdań, właściciel obiektu podliczył nas po podwyższonej stawce za cztery noce, dając sumaryczny wynik czterech i pół nocy.
Oczywiście mogliśmy po przyjeździe, zobaczywszy oferowany nam "apartament", poszukać innego noclegu. Jednakże po przejechaniu 400km z dwójką małych dzieci i starszą osobą, było to dość problematyczne, nie mówiąc już o wpłaconej zaliczce. Chcąc zaoszczędzić właścicielowi obiektu jak i sobie problemów i przykrości postanowiliśmy pozostać w wyżej wymienionym pensjonacie. Wielka szkoda, że to zaoszczędzenie przykrości i problemów działało tylko w jedną stronę.
Ogólnie wyjazd należy zaliczyć do udanych choć obiektu tego nie polecamy.
PS. Na terenie pensjonatu znajdują się miejsca parkingowe, aczkolwiek bez napędu na cztery koła niemożliwym jest tam dojechać, zatem ratować się trzeba parkingiem na dole ulicy i spacerami do auta po dość stromym i śliskim wzniesieniu.
Pozdrawiamy
Wielka szkoda, że góralska gościnność w niektórych przypadkach to tylko legenda ... aczkolwiek sanki dla dzieci właściciel nam pożyczył i wspomniał coś o odśnieżeniu podjazdu do posesji, ale ciągle padał śnieg więc może dlatego mimo dwóch dorosłych mężczyzn pchających pojazd mechaniczny się nie udało podjechać, albo kierowca taka p....a :) BMW7 2015' też nie dało rady (mimo asysty 4 mężczyzn) :)
Się nam przypomniało jeszcze. Wi-fi jest jak dziewice na politechnice, podobno są ale nikt nie wie gdzie...;-) ekstremalnych doznań przysporzy również spanie na łożu małżeńskim w którym z jednej strony czujesz się jak młody bóg a z drugiej jak zwykły menel śpiący na deskach ... ktoś chyba wcześniej miał szaloną noc...
Jeszcze raz pozdrawiamy i życzymy właścicielowi dużo zdrowia i uśmiechu na twarzy oraz nie okłamywania przyszłych gości, wyrozumiałości i wszelkiej pomyślności.
PS3. Nie dostaliśmy rachunku. To do US w Zakopanem :)
12 osób oceniło opinię jako pomocną
Ocenił standard:
-
pokoje:2/10
-
łazienki:2/10
-
obsługa:2/10
-
lokalizacja:6/10
-
jakość do ceny:2/10
-
zgodność z ofertą:2/10