Willa na Lipkach

Przyjechalismy z mezem i dwojka dzieci na tydzien i cieszylismy sie,ze ten tydzien minal.Sugerujac sie opiniami myslelismy,ze to miejsce bedzie dla nas idealne,ale bardzo sie pomylilismy.Owszem tak pieknie jest napisane w ofercie,ze kazdy pokoj ma osobne,niekrepujace wejscie.Kazdy ma wyjscie na werande ,gdzie mozna rano wyjsc w pizamie,napic sie herbaty,popatrzec na gory.Szkoda,ze nikt nie napisal,ze owszem weranda jest, tyle,ze wspolna dla trzech pokoi,w tym wlascicieli.Tak wiec dla mnie zaden komfort i euforia zwlaszcza gdy jestes osoba niepalaca,a na tej werandzie mozna palic.Jak zwykle,wiecej praw maja palacy niz nie-co jest przykre.Powinno byc wydzielone miejsce dla palaczy tak,zeby nie przeszkadzali smrodem papierosow niepalacym gosciom..Ja i maz nie palimy i trzymamy dzieci z dala od papierosow,a tu gdzie przyjechalismy wypoczac,zmienic klimat,zostajemy zmuszeni do wdychania trucizny i to na wspolnej werandzie.Nie polecam rowniez pokoju nr 6,ktory bardziej powinien byc komorka,a nie pokojem goscinnym.Malutki,a do tego bardzo bardzo ciemny.Male okno polaczone z oszklonymi drzwiami z wyjsciem na zadaszona werande.Nawet w pogodny sloneczny dzien zeby cos przeczytac lub znalezc w szafie trzeba zapalac swiatlo.Jak zapalasz swiatlo to wszystko widac z zewnatrz bo zaraz obok sa drzwi do wlascicieli.Zero poczucia intymnosci.Gdyby nie to,ze musielismy w dzien przyjazdu zaplacic za caly pobyt, drugiego dnia juz by nas tam nie bylo.Jest tyle wolnych pokoi z bardzo dobrymi warunkami,ze naprawde nie trzeba przed przyjazdem rezerwowac miejsca.My bylismy w czasie ferii i ze znalezieniem pokoju nie byloby zadnego problemu. Jestesmy bardzo rozczarowani-wielka szkoda,poniewaz urlop mial byc przyjemnoscia a byl udreka.