Niestety w pokoju średnio czysto (pod łóżkami pełno pająków, w kącie, na wysokości obrazów gruba pajęczyna). Kaloryfery, nawet już po odkręceniu (dlaczego nie były odkręcone wcześniej, skoro spodziewano się gości?), były najwyżej letnie. Właścicielka prosiła, żeby nie wietrzyć. Ręczniki, które dostaliśmy, były niestety śmierdzące, stęchłe. Nie prosiliśmy już o nowe, bo na szczęście mieliśmy swoje. Nowa łazienka bardzo mała i ciasna, ale daje radę, choć woda wylewa się spod prysznica i chlapie ze zbyt małej umywalki o wielkości spluwaczki w gabinecie dentystycznym. Wszystko, co widzieliśmy wewnątrz, było wyremontowane, ale trochę jakby po wierzchu, niby z daleka wygląd i jakość, ale z bliska i pod spodem już nieco gorzej (lecz znowu nie jakoś źle). Zakaz jedzenia w pokojach. Kuchnia wspólna z właścicielką i jej bliskimi. Można porozmawiać, ale też nie wszystkim taki układ musi odpowiadać. Kuchnia wyposażona: wspólne lodówki, pralka, a nawet zmywarka, do której należy odkładać wspólne naczynia. Nie można sobie jednak naczyń umyć w zlewie, co zwłaszcza w dobie covidowej jest mało komfortowe.
Lokalizacja jest plusem, bo w okolicy dworca, ale dojście do samego domu już mało wygodne, jak to bywa w górach. Nam nie przeszkadzało, ale dla osób starszych lub niepełnosprawnych mogłoby być przeszkodą. Faktycznie jest gabinet masażu, są gry, piłkarzyki, bilard i może coś jeszcze, ale nie mieliśmy czasu, żeby wypróbować.
Ogólnie średnio. Nie jest źle, ale też nocowaliśmy już w dużo lepszych warunkach za mniejsze pieniądze.
Wyjazd: rodzinny
3 osoby oceniły opinię jako pomocną
Polecam:
- dla par
- dla rodzin
- dla singli
- dla osób ze zwierzętami
Ocenił standard:
-
pokoje:6/10
-
łazienki:4/10
-
obsługa:6/10
-
lokalizacja:8/10
-
jakość do ceny:4/10
-
zgodność z ofertą:6/10