Weekend nad Jeziorem Solińskim? Spędź go w Polańczyku!
Planujesz weekend nad Jeziorem Solińskim i zastanawiasz się, jakie miejsce najlepiej wybrać? Pomyśl o malowniczym Polańczyku, którego lokalizacja zapewni znakomity dostęp do najważniejszych atrakcji okolicy. Tutaj też znajdziesz świetne noclegi na każdą kieszeń.
Polańczyk oraz Solina to dwie najchętniej odwiedzane przez turystów bieszczadzkie miejscowości. Mimo wszystko ta pierwsza lokalizacja wydaje się jednak o wiele spokojniejsza, być może jest to zasługą uzdrowiskowego statusu tej miejscowości. Latem częściej można spotkać tam rodziny z dziećmi niż głośne grupy, co na pewno stanowi atut dla osób poszukujących spokojnego miejsca na wypoczynek.
Okolica jest niezwykle malownicza i przyjemnie spędza się tam czas. Sprzyjającą pogodę można wykorzystać i zaplanować wycieczki, Polańczyk jest bowiem świetną bazą wypadową nad Jezioro Solińskie i znajdującą się na nim zaporę, można również wybrać się do Leska, a przypadku, gdy celem są bieszczadzkie szlaki – do Ustrzyk Górnych, gdzie zaczynają się trasy prowadzące na połoniny. Dojazd samochodem zajmuje niecałą godzinę, więc warto wziąć to pod uwagę, planując taką wycieczkę.
Co jednak można zrobić w samym Polańczyku i jego najbliższej okolicy, by ciekawie spędzić czas?
Polańczyk ma status uzdrowiska, dlatego miejscowość jest inna niż Solina. Wydaje się spokojniejsza, choć i tutaj trafia wielu turystów. Częściej można jednak spotkać kuracjuszy, którzy spacerują ulicą Zdrojową i relaksują się w parku zdrojowym, niż imprezowiczów.
Na pewno jeden dzień warto poświęcić na długi spacer po miejscowości. Nie jest rozległa, więc nie trzeba się martwić długim błądzeniem. Najlepiej zacząć od punktu widokowego na Górze Sawin, gdzie wchodzi się drogą biegnącą od Centrum Informacji Uzdrowiskowo-Turystycznej – odpowiedni kierunek wskazuje znak.
fot. Grzegorz Stępień
Krótki, mało forsowny spacer pozwoli nam podziwiać rozległą panoramę Jeziora Solińskiego oraz zielonych wzgórz. Aby łatwiej było się zorientować, na co patrzymy, z myślą o turystach przygotowano legendę. Można tu przysiąść na ławeczce i napawać się pięknym widokiem, a także zastanowić, co należy zobaczyć później!
Proponujemy kontunuowanie spaceru ulicą Zdrojową aż do samego cyplu. Po drodze można przyjrzeć się sanatoriom, zajrzeć na chwilę do parku zdrojowego albo zatrzymać się na szybką przekąskę. Cypel jest świetnym miejscem na wypoczynek, mamy tam bowiem jedną z plaż w Polańczyku, wypożyczalnię sprzętu wodnego - możemy też wsiąść na statek wycieczkowy, który obwozi turystów po zalewie.
Rejs statkiem po Solinie to zawsze dobry pomysł na zagospodarowanie czasu i obejrzenie okolicy Jeziora Solińskiego z poziomu wody. W Polańczyku jest kilka przystani, z których wypływają statki spacerowe, więc można wypróbować kilka ofert.
Rejs trwa około godziny. W tym czasie statek opływa tylko część jeziora. Nie zbliża się jednak mocno do zapory - chcąc ją zobaczyć z bliska, najlepiej zaplanować wycieczkę do Soliny.
Nawet jeżeli mamy noclegi w Polańczyku, powinniśmy odwiedzić Solinę. W końcu tam znajduje się obiekt, przez który powstała najważniejsza atrakcja w okolicy. Dojazd do Soliny samochodem zajmie jakieś 10 minut, auto można zostawić na którymś z parkingów (większość jest płatna) i pieszo dojść do zapory w Solinie.
Z Polańczyka do Soliny biegnie również leśna ścieżka spacerowa. Taki spacer zajmuje około 1 godz. 15 min. Latem trasa jest dość chętnie uczęszczana, można ją potraktować jako rozgrzewkę przed trudniejszymi szlakami Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
Po drodze mijamy stragany z regionalnymi serami i innych produktami spożywczymi, lodami i typowymi pamiątkami z Soliny i Bieszczadów. Kiedy w końcu wejdziemy na koronę zapory, przed naszymi oczami rozciąga się ogromny zalew otoczony zielonymi bieszczadzkimi wzgórzami. Idąc dalej dotrzemy przystani, z której odpływają statki wycieczkowe. To ulubione miejsce turystów - skupia się tam bowiem strefa gastronomiczna i park rozrywki. Można zrobić sobie zdjęcie z misiem czy zapozować w monidle.
Przy przystani znajdziemy również tablicę informacyjną ze zdjęciami, dzięki którymi lepiej poznamy historię zapory w Solinie.
Osoby, które są zainteresowane historią Bieszczadów, wiedzą, że rdzenni mieszkańcy tych terenów w większości zostali wysiedleni podczas akcji Wisła. W okolicach Polańczyka i innych wsiach regionu mieszkali ludzi, po których zostały stare cmentarze, ruiny cerkwi czy tylko zdziczałe sady, kiedyś sąsiadujące z zabudowaniami.
W Polańczyku można poznać też dawne smaki Bieszczadów. Słynie z nich między innymi Oberża Zakapior, znajdująca się przy ulicy Zdrojowej. W karcie znajdziemy dania bojkowskie i łemkowskie, w tym genialny kaszełynik - zupa z kiszonej lub świeżej kapusty, przypominająca nieco barszcz ukraiński. Oprócz tego warto spróbować werenyków hryczanych, czyli pierogów z kaszą gryczaną, pokrzywą oraz czosnkiem niedźwiedzim.
Zobacz noclegi w Polańczyku:
Okolica jest niezwykle malownicza i przyjemnie spędza się tam czas. Sprzyjającą pogodę można wykorzystać i zaplanować wycieczki, Polańczyk jest bowiem świetną bazą wypadową nad Jezioro Solińskie i znajdującą się na nim zaporę, można również wybrać się do Leska, a przypadku, gdy celem są bieszczadzkie szlaki – do Ustrzyk Górnych, gdzie zaczynają się trasy prowadzące na połoniny. Dojazd samochodem zajmuje niecałą godzinę, więc warto wziąć to pod uwagę, planując taką wycieczkę.
Co jednak można zrobić w samym Polańczyku i jego najbliższej okolicy, by ciekawie spędzić czas?
Polańczyk - atrakcje na weekend
Polańczyk ma status uzdrowiska, dlatego miejscowość jest inna niż Solina. Wydaje się spokojniejsza, choć i tutaj trafia wielu turystów. Częściej można jednak spotkać kuracjuszy, którzy spacerują ulicą Zdrojową i relaksują się w parku zdrojowym, niż imprezowiczów.
Na pewno jeden dzień warto poświęcić na długi spacer po miejscowości. Nie jest rozległa, więc nie trzeba się martwić długim błądzeniem. Najlepiej zacząć od punktu widokowego na Górze Sawin, gdzie wchodzi się drogą biegnącą od Centrum Informacji Uzdrowiskowo-Turystycznej – odpowiedni kierunek wskazuje znak.
fot. Grzegorz Stępień
Krótki, mało forsowny spacer pozwoli nam podziwiać rozległą panoramę Jeziora Solińskiego oraz zielonych wzgórz. Aby łatwiej było się zorientować, na co patrzymy, z myślą o turystach przygotowano legendę. Można tu przysiąść na ławeczce i napawać się pięknym widokiem, a także zastanowić, co należy zobaczyć później!
Proponujemy kontunuowanie spaceru ulicą Zdrojową aż do samego cyplu. Po drodze można przyjrzeć się sanatoriom, zajrzeć na chwilę do parku zdrojowego albo zatrzymać się na szybką przekąskę. Cypel jest świetnym miejscem na wypoczynek, mamy tam bowiem jedną z plaż w Polańczyku, wypożyczalnię sprzętu wodnego - możemy też wsiąść na statek wycieczkowy, który obwozi turystów po zalewie.
Co robić w Polańczyku? Rejs statkiem po Solinie
Rejs statkiem po Solinie to zawsze dobry pomysł na zagospodarowanie czasu i obejrzenie okolicy Jeziora Solińskiego z poziomu wody. W Polańczyku jest kilka przystani, z których wypływają statki spacerowe, więc można wypróbować kilka ofert.
Jedną z nich jest TRAMP, który ma całkiem ciekawą historię. Do początku lat 90. XX wieku TRAMP był okrętem wojennym, pływającym po Morzu Bałtyckim pod polską banderą. Później został przerobiony, by służył turystom. Wycieczka tym statkiem to na pewno ciekawe przeżycie - w cenie 20 zł nie tylko doświadczymy wiatru we włosach, ale również posłuchamy opowieści kapitana o Polańczyku i jego okolicach. Zobaczymy też cypel, na którym żyje jeden z bieszczadzkich pustelników, a na koniec posłuchamy nieśmiertelnego przeboju “Zielone wzgórza nad Soliną”.
fot. Grzegorz Stępień
Rejs trwa około godziny. W tym czasie statek opływa tylko część jeziora. Nie zbliża się jednak mocno do zapory - chcąc ją zobaczyć z bliska, najlepiej zaplanować wycieczkę do Soliny.
Solina czy Polańczyk? Nie rezygnuj z niczego!
Nawet jeżeli mamy noclegi w Polańczyku, powinniśmy odwiedzić Solinę. W końcu tam znajduje się obiekt, przez który powstała najważniejsza atrakcja w okolicy. Dojazd do Soliny samochodem zajmie jakieś 10 minut, auto można zostawić na którymś z parkingów (większość jest płatna) i pieszo dojść do zapory w Solinie.
Z Polańczyka do Soliny biegnie również leśna ścieżka spacerowa. Taki spacer zajmuje około 1 godz. 15 min. Latem trasa jest dość chętnie uczęszczana, można ją potraktować jako rozgrzewkę przed trudniejszymi szlakami Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
Po drodze mijamy stragany z regionalnymi serami i innych produktami spożywczymi, lodami i typowymi pamiątkami z Soliny i Bieszczadów. Kiedy w końcu wejdziemy na koronę zapory, przed naszymi oczami rozciąga się ogromny zalew otoczony zielonymi bieszczadzkimi wzgórzami. Idąc dalej dotrzemy przystani, z której odpływają statki wycieczkowe. To ulubione miejsce turystów - skupia się tam bowiem strefa gastronomiczna i park rozrywki. Można zrobić sobie zdjęcie z misiem czy zapozować w monidle.
Przy przystani znajdziemy również tablicę informacyjną ze zdjęciami, dzięki którymi lepiej poznamy historię zapory w Solinie.
Polańczyk - dowiedz się więcej o Bieszczadach
Osoby, które są zainteresowane historią Bieszczadów, wiedzą, że rdzenni mieszkańcy tych terenów w większości zostali wysiedleni podczas akcji Wisła. W okolicach Polańczyka i innych wsiach regionu mieszkali ludzi, po których zostały stare cmentarze, ruiny cerkwi czy tylko zdziczałe sady, kiedyś sąsiadujące z zabudowaniami.
Tylko 1,5 kilometra od Polańczyka położona jest wieś Myczków, a tam – zaraz przy drodze – znajduje się Muzeum Bojków. Jest to kameralny obiekt, w którym można zobaczyć, jak przed wojną wyglądało życie w Bieszczadach. Ekspozycje obejmują dawne stroje, przedmioty codziennego użytku czy w końcu losy ludzi.
W Polańczyku można poznać też dawne smaki Bieszczadów. Słynie z nich między innymi Oberża Zakapior, znajdująca się przy ulicy Zdrojowej. W karcie znajdziemy dania bojkowskie i łemkowskie, w tym genialny kaszełynik - zupa z kiszonej lub świeżej kapusty, przypominająca nieco barszcz ukraiński. Oprócz tego warto spróbować werenyków hryczanych, czyli pierogów z kaszą gryczaną, pokrzywą oraz czosnkiem niedźwiedzim.
Oprócz tego w miejscu tym turyści mogą poznać współczesny bieszczadzki folklor, o który dbają “zakapiorzy”. Są to ludzie, zakochani w dzikich Bieszczadach, żyjący po swojemu, blisko natury. Ich zdjęcia zdobią ściany lokalu. Wieczorem można przyjść tu na koncert lokalnych muzyków.
fot. Grzegorz Stępień
Komentarze