Hostel Kandulski Poznań

''Pokój czysty ,zadbany ,komfortowy. Przestronna kuchnia z wyposażeniem. Łazienka -wspólna bardzo czysta. Blisko znajduje się pętla tramwajowa co umożliwia szybkie dostanie się do centrum. Świetne miejsce na nocleg .Polecam !''

Prosty schludny pokoik na szybki jednorazowy nocleg.

Obudziły mnie hałasy. Inni goście zachowywali sie głośno i wulgarnie lekceważąc ciszę nocną i prowadzili libację do 2 w nocy. W nocy obudził mnie potworny smród docierający z korytarza bo albo ktoś coś spalił lub palił albo coś się spaliło bo odr był nie do wytrzymania i rano wstałem z bólem głowy. Brak jakiejkolwiek pieczy i nadzoru w nocy powodowało że nie można było czuć się bezpiecznie.

Jedyne co wyróżnia się na plus to czystość w obiekcie. Cała reszta to jest prawdziwy DRAMAT. Brak środków higieny w łazience (o 22 szukałem mydła w pobliskiej żabce, żeby się umyć). Brak możliwości wywieszenia mokrych ubrań (podobno jest suszarka w jakiejś innej części budynku, problem w tym, że zajęta przez rozlokowanych po wszystkich pokojach ukraińców). Na lodówce w kuchni wita nas napis: "zakaz prania ręcznego, grzywna 50 zł". Po skonsultowaniu się z właścicielką okazuje się, że prać owszem, można ale w wyznaczonym do tego miejscu gdzie znajdują się pralki. Po zlokalizowaniu ich spotyka nas kolejna "niespodzianka". Pralki są na monety. Żeby cokolwiek wyprać musisz wrzucić 5 zł XD Hipotetycznie chcesz wyprać bieliznę. Wg regulaminu nie możesz tego zrobić ręcznie. Musisz wydać 5 zł, żeby uruchomić pralkę, po czym w konsekwencji nie mieć gdzie tych gaci wywiesić, bo wszystkie suszarki pozajmowane przez przyjaciół z bliskiego wschodu. W pokojach zimno, temperatura wycyzelowana do minimum. Kołdry letnie. Rano do pokoju dobija się ekipa sprzątająca, która o ósmej budzi cię waleniem w drzwi, nie bacząc na to czy akurat nie wróciłeś spać po "ciężkiej" nocy. Nasi utalentowani kulinarnie przybysze ze wschodu to też niezły folklor tego miejsca. Od 16 okupują kuchnie a po całym obiekcie roznosi się "zapach" smażonego mięsa. Mówiąc prościej wali po pokojach jak w barze mlecznym. Inną sprawą jest, że młodzi, krzepcy Ukraińcy mogli by te swoje kulinarne pasje realizować np. na froncie, myślę że kompani z wojska byliby zachwyceni. Podsumowując. Obiekt prowadzony po "poznańsku", w najgorszym tego słowa znaczeniu. Lokalizacja na Junikowo, więc kawał od centrum. Za 100 zł za dobę warto poszukać ciekawszych alternatyw.